Wybierz stronę

Skiper

Skiper

Tekst i fot.: Przemysław Szwarc
– wolontariusz

 Skiper trafił do schroniska dla zwierząt w Gaju. Jego pochodzenie i historia nie są praktycznie znane. Do Gaju przyjechał zabrany z jednej z ulic w Śremie, gdzie samotnie się błąkał. Od początku dał się poznać jako żywiołowy i rezolutny wulkan energii.

Dla takiego psa schroniskowy kojec to istna tortura, toteż postanowiono, że zasili szeregi „luzaków” – łagodnych psów, które mogą przebywać luzem na całym terenie schroniska. Takie psy są zamykane w kojcu tylko w wyjątkowych sytuacjach lub na noc. 

Skiper okazał się wspaniałym kompanem dla osób biegających lub jeżdżących rowerem po okolicznych lasach. Wieść o tym rozniosła się błyskawicznie, więc osoby żyjące aktywnie i na sportowo przyjeżdżały do Gaju i zabierały Skipera na sporą dawkę ruchu i rekreacji. Ruch, przestrzeń, biegi i długie spacery oraz oczywiście obecność człowieka to rzeczy, które ten niezmordowany i wytrwały pies kochał najbardziej. Niestety, z czasem ujawniła się też jego ciemniejsza strona, a mianowicie totalna nietolerancja kotów. Nasilała się ona tak bardzo, że Skiper musiał trafić do kojca. Musiały się także zakończyć beztroskie spacery bez smyczy. Jego zamieszkanie w kojcu okazało się nie lada wyzwaniem, gdyż wykazywał się mistrzowską sztuką ucieczek, otwierania bramek kojca czy forsowania zabezpieczeń. Gdy przebywał na wybiegach i zapragnął w danym momencie „pozwiedzać” trochę świat, to żaden płot czy brama nie stanowiły dla niego problemu. Perfekcyjnie się po nich wspinał. Do schroniska oczywiście wracał, ale zawsze powtarzano, że biada kotom, które spotykał po drodze. 

Skiper nie miał szczęścia do adopcji. Ze schroniska przygarniano go dwukrotnie i każda z tych adopcji kończyła się jego powrotem. Te przykre zdarzenia plus codzienność w schroniskowym kojcu zaczęły się bardzo źle odbijać na jego stanie psychicznym. Markotniał, wycofywał się i tracił swoją energię. Na szczęście wolontariusze i pracownicy schroniska czuwali nad dostarczaniem mu potrzebnej dawki ruchu. Nie zapominali o nim też goście, którzy bardzo lubili z nim spacerować. Jedna z wolontariuszek zatroskana o los Skipera postanowiła nawet regularnie z nim biegać. Niestety, nikt nie mógł dać mu tego, o czym najbardziej marzył – kochającego domu. 

Poznałem Skipera 14 sierpnia 2016 r., kiedy po raz pierwszy zabrałem go na spacer. Tak samo jak on uwielbiam długie spacery, więc uznano, że możemy stworzyć dobry duet. I tak się stało. Polubiliśmy się od razu. Nasze spacery to jedne z moich najpiękniejszych wspomnień ze schroniska. Razem pokonaliśmy mnóstwo kilometrów. W pewną jesienną niedzielę zrobiłem mu też wspaniałą samochodową wycieczkę nad jezioro Wonieść w powiecie kościańskim. Te kilka wspólnie spędzonych godzin było dla niego ogromną radością. Cieszę się, że chociaż tak mogłem mu osłodzić schroniskowy żywot. 

Cały czas jednak martwiło mnie to, że nie ma dla niego upragnionego domu. Owszem, pojawiło się kilku potencjalnych opiekunów zachwyconych Skiperem, ale niestety każdy z nich posiadał kota lub nawet kilka kotów. Jednak wraz z początkiem 2017 r. do Skipera wreszcie uśmiechnął się los. Dokładnie w sobotę, 28 stycznia 2017 r. do schroniska po raz pierwszy w życiu zawitała Pani Agata z Poznania. Jej przyjazd wiązał się z zainteresowaniem innym psem, ale problemy, które sprawiał, skłoniły ją do rezygnacji z tej adopcji. Schroniskowy behawiorysta, kierując się aktywnym trybem życia Pani Agaty, przedstawił jej zatem Skipera… 

I był to strzał w dziesiątkę. Miłość od pierwszego wejrzenia. Tego dnia można było radośnie obwieszczać, że na początku lutego Skiper wyjeżdża do nowego domu. Otrzymałem tę wiadomość SMS-em podczas przemierzania korytarzy w jednej z galerii handlowych. Odczytując ją, stanąłem jak wryty i, nie zważając na otaczających mnie ludzi, wylałem potok łez szczęścia. Aż dziwne, że nikt nie pospieszył z chusteczkami. Mojej radości nie było końca. To była najcudowniejsza wiadomość, jaką otrzymałem w kontekście Gajowego schroniska. Skiper opuścił schronisko w czwartek, 9 lutego 2017 r. Niestety, nie udało mi się wtedy poznać osobiście Pani Agaty, ale zostawiłem dla niej list z podziękowaniem za tę adopcję i przy okazji przeżyłem ostatni spacer z moim ukochanym, pierwszym mi tak bliskim w schronisku psem. 

Ze Skiperem i jego opiekunką po raz pierwszy po adopcji spotkałem się w sobotę, 12 sierpnia 2017 r. podczas zawodów Runmaggedon w Poznaniu. Dziś Skiper to szczęśliwy mieszkaniec Poznania. On i jego Pani są nierozłączni nawet podczas jej pracy. Prowadzi ona bowiem własne biuro i codziennie zabiera tam ze sobą swojego ukochanego psiaka. Po pracy można ich spotkać spacerujących po poznańskiej Cytadeli lub biegających po którymś z miejskich parków. Dla tak aktywnej osoby jak Pani Agata Skiper to kompan idealny. Skiper dziś to także wytrwały podróżnik kochający podróżowanie autem. Uwielbia jeździć do Puszczy Zielonki, kilkakrotnie był też nad Bałtykiem i przemierzał szlaki Karkonoszy. Trafił do najlepszego z możliwych domów. 

Zamów magazyn Pies Rasowy nr 7-8 (18) 2018 r. już dziś! 

Zostaw odpowiedź