Hybrydy – Moda w kynologii
Mimo że na świecie istnieje tak wiele ras psów, to ciągle podejmowane są próby stworzenia czegoś nowego, a szczególnym zainteresowaniem i podziwem cieszą się hybrydy wilka i psa. Pociągają w nich pierwotny wygląd i cechy charakteru, ale to właśnie one powodują, że są to zwierzęta szczególne, z którymi na pewno nie każdy umie sobie poradzić ani nawet z nimi żyć.
Tekst: Mirosław Redlicki – międzynarodowy sędzia kynologiczny
Pies to nie wilk…
Kojarząc psa z wilkiem, zawsze trzeba się liczyć z faktem, że potomstwo odziedziczy także, przynajmniej częściowo, typowy dla wilka temperament i zachowanie oparte na powszechnej wśród zwierząt zasadzie „fight or flight” – walcz lub uciekaj. Wilk jest zwierzęciem niesłychanie ostrożnym, a przez to i nieufnym. Wszystko, co nieznane, budzi w nim przede wszystkim chęć ucieczki. Podczas polowania i pogoni za zdobyczą rodzi się w nim natomiast agresja, która w połączeniu z fizycznymi cechami skutecznego zabójcy czyni z niego zwierzę prawdziwie niebezpieczne. I takie też, nieprzewidywalne, bo reagujące albo paniczną ucieczką, albo agresją wynikającą ze strachu, są wilcze hybrydy. To jednak nie przeszkodziło i stworzono ich wiele, choć tylko nieliczne cechują się jako tako stabilną psychiką. Ba, tworzenie takich hybryd stało się wręcz modne, szczególnie w USA, gdzie istnieje kilkanaście/ kilkadziesiąt ich odmian, a każda z nich ma swój klub stworzony przez hodowcę i nabywców wyhodowanych przez niego szczeniąt…
W Europie i za oceanem…
Historia tych hybryd zarówno w Europie, jak w USA, to historia konfliktów, podziałów i animozji, co doprowadziło do tego, że te same psy są hodowane pod różnymi nazwami i pod szyldem niezależnie działających (a często też nieznoszących się nawzajem) stowarzyszeń. Ogólnie rzecz biorąc, w Europie, gdzie brak jest miejsca na psy półdzikie i agresywne, praca hodowców polega przede wszystkim na odpowiedniej selekcji skupionej na cechach psychicznych (temperament, charakter), dzięki czemu uzyskano psy, które są w stanie funkcjonować jako zwierzęta domowe i do towarzystwa, bez znacznej utraty zewnętrznych cech wilczych, choć bardziej niż przeciętnie wymagające, jeśli chodzi o szkolenie, socjalizację i wysiłek fizyczny. W Ameryce, przeciwnie, najbardziej poszukiwane są zwierzęta o wysokim procencie krwi wilczej (co nie zawsze odzwierciedla stan faktyczny), choć nie we wszystkich stanach można je w ogóle trzymać. W Europie posiadanie jakichkolwiek wilczych hybryd jest albo całkowicie zabronione (np. Norwegia, Islandia), albo wymaga się uzyskania zezwolenia od władz lokalnych (Wielka Brytania), albo można mieć tylko te wilcze hybrydy, które są uznanymi rasami, a więc wilczaki czechosłowackie i holenderskie wilczury Saarloosa (Szwecja, Dania). Są też kraje, w których nikt sobie tym głowy nie zaprząta (były „blok wschodni”, Włochy, Francja). Amerykańskie hybrydy o tzw. wysokim procencie krwi wilczej nie nadają się zupełnie na zwierzęta do towarzystwa, poza skrajną nieufnością i/ lub agresją cechują się silnie wyrażoną niestabilnością i brakiem możności radzenia sobie w sytuacjach stresowych, brakiem poczucia bezpieczeństwa, co jest bardzo istotnie w przypadku zwierząt tak mocno stadnych, oraz lękiem separacyjnym, który prowadzi do zachowań niszczycielskich… i to naprawdę niszczycielskich.
A „w drugą stronę”?
Nasuwa się istotne pytanie – czy takie kojarzenia zachodzą też „w drugą stronę”, w warunkach naturalnych, i czy obecnie żyjące wilki mają domieszkę „krwi psiej”, a ich genotypy są już „skażone” genami pochodzącymi od udomowionych kuzynów? Psy i wilki mają aż 99,9% genów wspólnych, a więc tylko 0,1% powoduje, że tak bardzo różnią się między sobą pod względem wyglądu i zachowania. Do niedawna powszechnie przyjmowano, że w naturalnych warunkach kojarzenie obydwu gatunków jest praktycznie niemożliwe – po prostu pies jest dla wilka przede wszystkim smakowitym kąskiem. I rzeczywiście, dziś wilki podchodzące do ludzkich siedzib w pierwszej kolejności pożywiają się psami łańcuchowymi, zarówno psychicznie, jak i fizycznie zupełnie nieprzygotowanymi na takie spotkania, a w dodatku bez szans na ucieczkę…
Pełną treść artykułu znajdziesz w numerze Pies Rasowy 38/2021!