Wybierz stronę

Chart Polski – w poszukiwaniu przeszłości, czyli moje Charcie podróże

Chart Polski – w poszukiwaniu przeszłości, czyli moje Charcie podróże

Charty polskie są moją ogromną pasją. Od 20 lat, oprócz posiadania i hodowli tych pięknych psów, wiele podróżuję prowadząc poszukiwania, starając się odnajdywać kolejne ślady dotyczące historii rasy oraz osoby zajmujące się niegdyś tymi psami. Często jestem świadkiem wielu wzruszeń wywołanych wspomnieniami. Są to dla mnie niezmiernie cenne doświadczenia i miłe spotkania, bowiem dzięki nim mogę uczyć się od ludzi, dla których chart polski był ważnym elementem życia i historii ich rodzin. Moje poszukiwania opierają się najczęściej na przekazach ustnych i zdjęciach dawnych chartów polskich. 

AutorBlanka Horbatowskasędzia  kynologiczny  X grupa FCI,
hodowca  chartów  polskich  Arcturus

Fot.: Marie Palmqvist, INCITATUS Arcturus

Pierwszym moim znaleziskiem był Ares. W 1991 roku ktoś znajomy opowiedział mi o białym charcie, który mieszka na jednym z głogowskich osiedli, a ponieważ miałam wtedy greyhoundkę (która najprawdopodobniej uciekła kłusownikom), wydawało się tej osobie, że to takie same psy. Zaczęłam szukać i znalazłam. Okazało się, że Ares jest chartem polskim z okolic Buska Zdroju i oczywiście nie ma papierów. Jednak patrząc na tego psa nie można go było pomylić z żadną inna rasą, tak typowy i piękny był to pies. Zdjęcia które udostępniam, pokazują już psa kilkunastoletniego pochodzą z 2000 roku. Niestety, nigdy nie udało się go wpisać do Księgi Wstępnej (KW), ani w żaden sposób wykorzystać do hodowli. 

Wiedziałam jednak z jakich okolic pochodził i tak w roku 2006 po wystawie w Kielcach, na której byliśmy z dwoma naszymi chartami polskimi Ferdkiem i Gudelką, pojechaliśmy z moim mężem Marcinem w te rejony poszukując chartów polskich. Trafiliśmy do Solca, gdzie po prostu, w kilku sklepach pytaliśmy o charty. Oczywiście nikt nic nie wiedział, co było do przewidzenia, byliśmy jednak uparci i w końcu ktoś wspomniał, że możemy popytać pod sklepem w Wełninie. Wieś jest położona po drodze do Solca. Przed sklepem po naszym pytaniu zaległo znaczące milczenie. Nie pozostało nam nic innego, jak wolno przejechać się po wsi wypatrując na podwórkach długonogich mieszkańców. Przejażdżka w jedną stronę, nic nie dała. Coś mnie jednak tknęło żeby tę trasę powtórzyć i nagle za jedną z metalowych bram zobaczyłam, uśmiechniętego, szorstkowłosego młodego charta.

Fot.: A. Przybyła, Autorka tekstu ze swoimi chartami na schodach zrujnowanego dworu w Olesznie

Marcin zahamował z piskiem opon. A jednak są! Rozmowa z właścicielem na początku nie bardzo się kleiła, wyczuwało się nieufność. Wszystko nagle się zmieniło kiedy z naszego samochodu wyszły psy, dumnie rozglądając się dokoła. Rezerwa naszego rozmówcy natychmiast zniknęła – charciarz, charciarza zawsze pozna.

Fot.: M. Horbatowski, Charty polskie Awans i Roksana

Pytaliśmy o charty polskie, okazało się, że jedyne są tylko u jednego gospodarza na końcu wsi. Pojechaliśmy tam i czekała nas niespodzianka w postaci kilkunastu chartów ze swoimi właścicielami, którzy dowiedzieli się już o naszym przyjeździe. Piękne zadbane, wybiegane, ani jeden nie był na smyczy, w przewadze były to mixy greyhounda i whippeta. Miło było patrzeć na psy w tak znakomitej kondycji i ich dumnych właścicieli. Dotarliśmy też do właściciela tych jedynych w okolicy chartów polskich. Mieszkały u niego trzy: Awans, Oksana i Roksana, okazało się, że Oksana jest szczenna i niedługo ma urodzić. Z opowieści właścicieli wynikało, że psy pochodzą jeszcze od chartów utrzymywanych w …

Jeśli chcesz przeczytać artykuł zamów magazyn 6/2016 już dziś! 

Zostaw odpowiedź